czwartek, 1 listopada 2012

Listopad














Dynie już na stałe wpisały się w nasz balkonowy krajobraz. Co wieczór nastepuje swoisty rytuał- zapalam świeczuszki i za oknem rozjaśnia się pomarańczowym kolorem. Maciek pogania mnie do działania jak tylko zaczyna zmierzchać, a potem przesiaduje z nosem przyklejonym do szyby i odserwuje jak płomyk skacze w dyniowych lampionach.

Oj dawno mnie tu nie było, ale to nie znaczy, że nic nie robiłam. Może trochę ostatnio mniej papierowo, a bardziej "kuro-domowo", ale coś tam sobie dłubałam to w kuchni, to przy maszynie, a to u chłopców w pokoju. Wszystko w ramach poszukiwania smaku i koloru ;)

I tak na mojej głowie wylądował kolor rudy, właściwie to śmiało go mogę nazwać dyniowym :)
Przemiana ogromna, szczególnie dla rodziny i znajomych, którzy latami przyzwyczajeni do mojego blondu, dopiero co oswoili się z ciemnym kolorem na mojej głowie. Tyle, że to było latem... a teraz mamy jesień :)

Muszę się również pochwalić moimi kulinarnymi osiągnięciami- wreszcie znalazłam nieskomplikowany przepis na chleb domowej produkcji, robiony na zakwasie- na tyle prosty, że zaczęłam systematycznie go wypiekać. Efekty podziwiajcie sami- zamieszczam zdjęcie :)















Do chlebka już na chłodniejsze wieczory przygotowałam oliwę czosnkową, którą Wam szczególnie polecam. Robi się ją naprawdę prosto. Trzeba tylko przestrzegać kilku reguł.
Aby oliwa była naprawdę dobra należy do jej przygotowania:
- wykorzystać oliwę dobrej jakości, koniecznie z pierwszego tłoczenia (tzn. extra vergine),
- butelka powinna być bezwzględnie czysta i sucha,
- czosnek powinien być świeży i aromatyczny (uwaga na chińskie podróbki ;),
- oliwę należy przechowywać w chłodzie i ciemności, dobrze zamkniętą.
Przepis poniżej, a przy okazji oliwy powstały filcowe ochraniacze- zaciemniacze na butelki :)


















 
Natomiast dla moich Brzdąców przygotowałam coś milusiego i cieplutkiego na chłodne dni- bandanki :) Wykorzystałam do tego płótna o przecudnych wzorach Roberta Kaufmanna. Płótno podszyłam mięciusieńką tkaniną minky- gorąco polecam! Dla smaczku dodałam dobrane kolorystycznie bajeczne wstążeczki. Wersja letnia bandanki już bez podbitki:






















Jak się Wam podobają?

Zakochałam się w tych Kaufmanowych ptaszkach. I to tak bardzo, że stały się one dla mnie zaczątkiem i inspiracją do dalszych działań- ale o tym w kolejnym poście.

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej nocki :*

3 komentarze:

  1. super, też bym takie chciała dla swoich :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekaw jestem, jak wyglądasz w rudych włosach, poza tym poproszę przepis na chleb, a po trzecie to zazdroszczę umiejętności szycia. Ślicznie Ci wyszło :)

    OdpowiedzUsuń